piątek, 28 czerwca 2019




Nasza kwatera.

Plan jest taki że pierwsze noclegi bierzemy w "pensjonacie" nad jeziorem. Tam mamy spać, a dnie spędzać z Dorotą i jej przyjaciółmi w Budynku Fundacji zwanym Open House.
Do spania mamy więc na początek,  pensjonat dla białych. Pensjonat składa się z małych domków rozsianych na zboczu wśród roślinności. Na dole jest restauracja, kawałek plaży. Mamy więc i my swój
mały, własny domek. Domek ma z lekka dziurawe ściany z bambusa, przez które włażą  robyle. I  bambusowy dach. Ale mamy super łóżko, kibel, kran. Więc jak na afrykańskie warunki, to jest super ekstra miejscówka. Co prawda kibel, prysznic wygląda jak wygląda, ale...jest! W szafie dziura. Kto by tam się tym przejmował. Moskitiera dziurawa. Ale nic to. Byłam przygotowana i mam własną moskitierę! Rozwieszam ją więc dodatkowo.
Po ścianach łażą spore jaszczurki. Jaszczurki jedzą moskity, więc teoretycznie się cieszymy. Pająki mi się już nie podobają. Nawet teoretycznie.
 Dorota każe przetrzepać materac czy nie ma w nim robali. Nie ma. Jest dobrze.

To nic że po bambusowym dachu biegają mi małpy. To nic że rano państwo nie naprodukowało prądu i nie mam jak sobie zrobić kawy. To nic że mrówki mają swoją trasę przez krzesełko na werandzie. Afryka. To jest Afryka. Zaraz mi zdechnie bateria w komórce, bo nie mam prądu, żeby ją naładować.

Małpy tworzą małpi gang i biegają po tym dachu 2 razy dziennie. Rano i wieczorem. Nie powinno się ich karmić, ale nie wytrzymujemy. Jedna mi z ręki bierze banana. Inna awokado z poręczy werandy. Fajne są. Niby tylko małpy, ale ile to frajdy! Co rano na nie czekam. :)

Na dole w restauracji można zjeść coś prawie europejskiego. Więc korzystamy i bierzemy tam śniadania, a wieczorami piwo.
Od europejskich turystów oczekuje się, że będą się zachowywać jak turyści i będą korzystać z atrakcji. Więc korzystamy. Kajakiem po jeziorze. Jest cudownie. Kto pływała kajakiem po jeziorze w Malawi?  :)
Pokusiłam się nawet i wlazłam na deskę. Jestem z siebie dumna, bo mimo, że kiwało, całkiem sprawnie mi szło.
Tak więc nasz azyl, nasz domek w Majoka Village wspominamy w rozrzewnieniem.








































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz