Biegając z Afryce
Nie byłabym sobą, gdybym tego nie spróbowała. :)
Biegam amatorsko od kilku lat. Nie jest problemem dla mnie wstać przed pracą i machnąć o świcie 10 km obwodnicą. Nie biegam super, ale jestem niezła.
Kiedy ustaliliśmy, że jedziemy do tej Afryki, od razu spakowałam buty do biegania i ciuchy. Byłam pewna, że będę sobie co dzień rano biegać.
Ta.... To tyle plany. A życie swoje.
Przed wyjazdem miałam epizody infekcji, jedna po drugiej. Skutkiem tego- roztrenowanie. Doszło przytycie. I efekt był taki, że w Afryce po prostu nie czułam się na siłach na to bieganie.
No ale nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała.
Jednak nie będę o tym zbyt wiele pisać, bo... Dorota była dużo lepsza w tym bieganiu. ;) A że dość ciężko zniosłam ten fakt, że zostałam daleko w tyle, to pisać o tym więcej nie będę. Bo nie!
;) ;)
Ale zdjęcia mam!!!
I jakby ktoś się pytał, to "Tak! Biegałam sobie w Afryce! " :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz