Przedszkole.
Naprzeciwko budynku Open House, po drugiej stronie piaskowej drogi, jest przedszkole.
Nie każdy rodzic oddaje dziecko do przedszkola!
Oddaje tylko ten rodzic, który jest szczęściarzem i który ma pracę i który idąc do pracy, nie ma z kim zostawić malucha.
Jeśli mamy w rodzinie starsze dzieci, to one powinny chodzić do szkoły. Więc jeśli chcemy, by chodziły do szkoły a nie siedziały w domu i opiekowały się rodzeństwem, to musimy maluszka oddać do przedszkola.
Przedszkole zaś wygląda tak!
Jest to, dla nas, naszym okiem- tak pustostan, w którym mogliby się zbierać jacyś narkomani i menele a nie miejsce, gdzie chcielibyśmy oddać swoje dziecko.
No ale.... jest to przedszkole. Nie ma okien, jedne drzwi. Dziury w ścianach, dziury w dachu. Kiedy pada, leci dzieciom na głowę i w zasadzie muszą wtedy siedzieć w jednym suchym kącie. Nie mają zabawek. Bo właściciela przedszkola nie stać na kupn zabawek. Skoro nie stać go na remont dachu, to tym bardziej przecież nie stać go na zabawki.
Dzieci jedzą raz dziennie nsime- czyli tę mąkę z wodą, którą już opisywałam. Załatwiają się na zewnątrz do dziury w ziemi, którą widać z drogi. Nauczycielki też. Bo nie ma tu innej toalety. Śpią na podłodze na rozłożonych szmatach, bo nie ma materacy, karimat, poduszek. Szczerze...to NIC tu nie ma. Poza opiekunkami. Które robią co mogą w tych warunkach.
Jak już wspominałam, daliśmy od ręki dyrektorowi pieniądze na zbudowanie toalet. I zbudował je! :) Wysłałam 2 paczki do przedszkola ( z karimatami, poduszkami, kocami i zabawkami) oraz założyliśmy zbiórkę na remont tego przedszkola. Dyrektor prosił. I liczy na nas.
Tutaj gdzie się człowiek nie obejrzy, to wszędzie są braki. Każdy czegoś potrzebuje! Nie każdy ma odwagę poprosić. Ludzie są tu skromni i nieśmiali. Ale pomocy potrzebują!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz